Jeżeli już w kajeciku wykaligrafowałeś wystudiowanym w szkole pismem listę postanowień noworocznych to jak najszybciej wyrwij kartkę z pamiętnika pognieć, potnij, porwij na tyle kawałków ile się da, albo spal i rozrzuć resztki.
Wiem, że może być już za późno, ale jeżeli jeszcze tego nie zrobiłeś, to jak najszybciej o tym zapomnij. Jeżeli jednak jesteś zapobiegawcza i w kajeciku wykaligrafowałeś wystudiowanym w szkole pismem listę postanowień noworocznych to jak najszybciej wyrwij kartkę z pamiętnika pognieć, potnij, porwij na tyle kawałków ile się da, albo spal i rozrzuć resztki. Niech wiatr zrobi za Ciebie resztę. Porzuć wszelkie postanowienia.
Kara za grzech obżarstwa musi być…
To nic, że doskonale się składa gdy w zalewie sylwestrowo noworocznych wpisów na różnej maści forach znajdziemy co najmniej tysiąc pięćset sto dziewięćset notek o postanowieniach noworocznych. To dla nas myślimy. Kara za grzech obżarstwa musi być…
– Tylko po co – zapytam znienacka.
– Dobrze Papciu – rzekniesz nieśmiało – tylko widzisz, ja już sobie wzięłam ten kajecik. Napisałem że chcę schudnąć, więcej się ruszać, oglądać mniej telewizji, więcej czasu spędzać z rodziną, mniej pić, więcej jeść, albo odwrotnie. Już sobie nawet to rozpisałam, wiesz? Smartnie sobie rozpisałam. Uszczegółowiłem, wziąłem ekierkę i zmierzyłem, sprawdziłam czy dam radę, a potem podkręciłam trochę ten swój cel bo na gdzieś w internetach pisali że musi być ambiszys. No i oczywiście, ten mój cel jest, rzecz jasna relewantny.
– Jaki?
– Relewantny. Helloł!
– Jasne.
– Hmm… Także tego, eeee, no i w końcu kalendarz zapełniłem do grudnia kolejnymi majlstonami. Mam swój Everest Papo Wondole, a ty mi mówisz żebym wszystko w diabły?
Po co Ci to?
Tak właśnie mówię. Po co Ci to? Pomęczysz się w tłumie, na siłowni, kiedy już będą otwarte. Przecież i tak nie lubisz ścisku a te obłędnie wyglądające świąteczne potrawy, ociekający złotem karp, błyszcząca beza z aksamitnym kremem, czy zestaw czekoladowych mikołajów i tak by Cię pokonał. Pogódź się z losem i nie daj się ponieść poczuciu winy w owczym pędzie noworocznych postanowień.
Nie minie kilka tygodni, a ty umęczony wyciskaniem kropli potu ze sztangi, styrana chodzeniem na orbitreku, zrezygnujesz i popadniesz w jeszcze większą frustrację niż po świętach. Okaże się, że jesteś słaby, niekonsekwentna, niesłowny, nie potrafisz wytrwać i masz poczucie porażki. Oczywiście życiowej porażki. Porażki z której nigdy się nie podniesiesz, bo przecież już w grudniu siądziesz by spisać na nowo swoje postanowienia. Może nawet użyjesz tej samej kartki. Najprostsza droga to tego by w przyszłym marcu znowu polec.
No future?
Czy to jednak oznacza, że masz w całości zapomnieć o stawianiu sobie celów? By przestać planować, nie stawiać sobie wysoko poprzeczki?
Oczywiście, że nie Marudo. Skoro już się naprodukowałeś, i nawet pierwszy obóz pod tym swoim Everestem rozbiłaś. To zmieniaj swój świat. Byle z sensem. Byle skutecznie.
Przede wszystkim zastanów się czy zmiana jest Ci rzeczywiście potrzebna? Bo jeżeli nie i bardziej rozsądne będzie utrzymanie status quo, to nie wahaj się ani chwili tylko podrzyj tę kartkę. Jeżeli jednak uważasz zmianę za konieczną. Pytaj się dalej.
Jaka to ma być zmiana?
- Czy chcesz wywrócić swoje życie do góry nogami, czy jedynie skorygować dotychczasowy kurs?
- Co się stanie kiedy zmiana się dokona?
- Jak będzie wówczas wyglądało Twoje życie?
- Czy będziesz zadowolona z efektu?
- Czy to będzie właśnie to o co Ci chodziło?
- No i w końcu, każda zmiana kosztuje? Zatem odpowiedz sobie na pytanie ile za nią zapłacisz. Bo że zapłacisz jest niemal pewne.
A kiedy przekonasz się, że potrzebujesz zmiany, i że korzyści przewyższą koszty tego przedsięwzięcia, to zabieraj się do tego. Natychmiast. Po co masz czekać na początek roku. Myślisz, że Sylwester jest jakąś magiczną cezurą? Dniem, w którym spełniają się wszystkie nasze życzenia? Chwilą w której nieznana siła spływa na nas dając kopa do działania? Nic z tego. To taki sam dzień jak każdy inny. Dzień pełen wymówek, braku czasu i pełen nerwów.
Zacznij od teraz. Nie czekaj na Nowy Rok, bo zawsze znajdziesz dobry powód by tego nie zrobić. Jutro nie nadchodzi zawsze wtedy kiedy zaczynam coś robić od jutra. Nowy rok jest tylko umowny. My zaczynamy 1 stycznia, amerykańskie firmy 1 października, Chińczycy na przełomie stycznia i lutego, a dziewczyny z Lejdis 16 sierpnia.
Co teraz?
Nie twórz postanowień na Nowy Rok tylko dlatego, że wszyscy dookoła mówią by to robić. Planuj, stawiaj sobie cele, zmieniaj swoje życie, ale tylko wtedy kiedy naprawdę tego chcesz, kiedy przekonasz się że warto. I co najważniejsze nie czekaj z tym na magiczne „od jutra”.